czwartek, 7 sierpnia 2014

Czwartek

Nie było wczoraj tak źle, jedynie około 19 zjadłam do 100g płatków kukurydzianych pełnoziarnistych (podali, że to niecałe 400kcal ;)) z mlekiem 2% (szklanka) i łyżką miodu. Dojadłam 2 kromkami chleba z serem i wsiadłam na rower ;) Po 4 czy 5 latach od wypadku. Nadal jest lęk, ale nie zwracam na niego zbytniej uwagi.
Zrobiłam 12 km, formę mam bardzo dobrą, bo tempo było w miarę a nie zmachałam się, dziś nie ma żadnego śladu po tych km ;)
Wczoraj zsiadłam z roweru i się zdziwiłam, bo sandały mi kłapały ;) a to opuchlizna zeszła z nóg. Szok jak mało było trzeba.

Dziś śniadanie było przed 7.00: 2 kromki chleba, plaster sera i pomidor.

o 10.00 powtórka bez pomidora (jeszcze żołądek nie wrócił do normy, bo niezbyt entuzjastycznie reaguję na myśl o surowiźnie).

13.00: i znów te kanapki, moja wena sięgnęła dna.

16.30: 2 plastry smażonego schabu w ziołach, 4 łyżki gotowanej kaszy gryczanej białej, 2 pomidory z cebula i śmietaną.


19.00: plaster schabu, do 100g mascarpone (się zapodziało)
Poszłam na rower.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz