niedziela, 3 sierpnia 2014

35 st. w cieniu... uff...

Długo nie pisałam. Miałam trochę stresu i odreagowywałam, ale NIE jedzeniem :) Leń mi się włączył, więc nic a nic nie zapisywałam, w ogóle przebimbałam upalnie. Obiecuję poprawę w pisaniu.

Sobotnie menu było bardzo monotonne. Co 3 godziny jadłam 2 kromki chleba żytniego, na to po cienkim plastrze schabu pieczonego (produkcja własna) w ziołach i 2 małe pomidory.
Zaobserwowałam prostą relację między wypitą wodą a chęciami do czegokolwiek ;) Mało piłam - mało miałam energii mimo prawidłowego jedzenia, zwiększyłam ilość - chęci wzrosły.
Dawno nie byłam na basenie, ale jutro jedziemy.

Niedzielne menu:
pobudka po 8,
śniadanie 9.00: 2 kromki chleba ze schabem i 2 pomidory ;))))

II posiłek 12.45: morszczuk wędzony, duuużo cebuli, olej lniany i pieprz czarny.

obiad 16: chłodnik 300ml (śmietana 18%, woda, szczypiorek, ogórek, ocet jabłkowy), zielona soczewica (pół szklanki suchej) ze skwarkami i cebulą ;)).

kolacja po 19.00 (edit): zamiast powtórki z obiadu w śladowej ilości były lody własnej roboty, tak weekendowo ;) śmietanka 30%, jajka, cukier i dodatki: wiśnie, sok z cytryny.
Przyznam się bez bicia, że tydzień temu u teściowej pojadłam sobie czekolady z orzechami i cukierków mordoklejek (eclairs). Poza tym żadnych słodyczy, żadnej ochoty na ciastka.
Tydzień temu ktoś podrzucił oswojoną kotkę, przygarnęliśmy tymczasowo i uczyniliśmy z dziećmi postanowienie, że nie kupujemy słodyczy w ogóle na poczet kociej karmy ;)
Może ktoś chce 2-3 letnią kotkę, baaardzo miłą, niekłopotliwą. I do bloku i do domu wychodzącego. Jest po sterylizacji, więc nie ma problemu z kociakami. Była udomowiona, bo najbardziej lubi suchą karmę.
Żeby nie było to nie wrócimy do słodyczy gdy oddamy kotkę w dobre ręce ;) Jest takie postanowienie, że pieniądze, które przeznaczałam na słodycze idą do skarbonki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz