poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Poniedziałek :)

Wskazania glukometru dają porządnego kopa. Jako doświadczalnik z krwi i kości mam na bieżąco odpowiedź organizmu na dane jedzenie i przyznam, że bardzo mnie do motywuje do przestrzegania diety.
Wiem,  że to dopiero drugi dzień, ale po prostu wiem, że mi to pomaga i już :)

Pobudka o 5.50 (bez budzika, chyba że uznamy za budzik kotkę-rezydentkę, która dobierała się do torby z kocią karmą ;))

Glukoza na czczo - 107 :/
Śniadanie 6.15: wczorajszy gofer (jeszcze lepszy po nocy spędzonej na kratce do suszenia ;)), 100g serka 0%, pomidor, 2 plastry cebuli, pieprz, sól.
Cukier po godzinie - 142.
Cukier po 2 godz.   - 85 (czy to normalne? wczoraj 2h po jedzeniu było prawie 140).
Jeśli wyniki są ok, to cieszę się ze względu na swą sympatię do mąki gryczanej i antypatię do pszennej, której nie będę używać nawet w postaci 2000 :D

II śniadanie 9.30: 2 kromki chleba żytniego, ćwierć dużej cebuli z olejem lnianym i solą (pycha).

cukier o 13.00 - 101 (o co tu chodzi?), troszkę mnie "telepie".

Obiad 13.15: duszone warzywa (duża cebula, pół małego bakłażana, pół czerwonej papryki) z roztrzepanymi jajkami + plaster masła, na którym smażyłam, plaster sera żółtego dodany na końcu i zioła: czosnek niedźwiedzi, ciutkę lubczyku i pieprzu ziołowego bez chemii i cukru, szczypta soli.

Trochę mnie telepało po posiłku, ale się uspokaja. Mam wrażenie, że jakbym dopchała chleb do obiadu to by nie telepało, bo miałam tak po posiłkach tzw. tłuszczowych.

cukier po 2h - 85.
po 2,45h - 85
po 3,5h - 102.

IV posiłek 17.00: zupa eksperymentalna pod tytułem "czyszczenie lodówki przed zakupami ;)
Dużą cebulę poddusiłam na wiórku masła w rondelku, dodałam pół pokrojonego w kostkę bakłażana i podlałam wodą, poddusiłam razem. Wrzuciłam fasolkę szparagową, 2 garści komosy ryżowej, podlałam wrzątkiem z czajnika i gotowałam na małym ogniu. Podrzuciłam ćwiartkę pokrojonej drobniutko chilli, posoliłam, dodałam łyżkę śmietany 18%.
Nawet niezła. Następnym razem zaprawię ją na grecki sposób jajkiem i cytryną i sypnę obficie natką pietruszki.

Po 19.00: Żołądek mi zastrajkował, więc zjadłam 3 pajdy chleba z masłem i solą

Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz