środa, 6 sierpnia 2014

W końcu chłodniej i deszcz

Mam dziś jakiś kryzys. Żołądek mi szaleje, więc nie rzucam się na jedzenie, bo nie mam ochoty, ale i myśleć mi się nie chce, układać menu, więc biorę to, co mam.
Pobudka przed 6.
Śniadanie przed 7: 3 jajka na twardo, 3 kromki chleba.

Każdy ma od czasu do czasu jakiś kryzys, więc się tym nie przejmuję, daję na przeczekanie i staram się za bardzo sobie nie folgować.
Wczoraj wieczorem chciało mi się bardzo, bardzo czegoś słodkiego typu cukierki nieczekoladowe, ale w domu nie ma nic. Zastanawiałam się nad posypką do ciast, ale ostatecznie odpuściłam ;) W najbliższej przyszłości skoczę na giełdę po różnej maści orzechy. Kiedyś bardzo pomagały mi orzeszki ziemne w łupinach. Nie przeszkadzały chudnąć a spędzały ochotę na zachciewajki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz